You are currently viewing NOWA SCENA – czyli sztuka z galerii handlowej

NOWA SCENA – czyli sztuka z galerii handlowej

Wśród wielu form artystycznego wyrażania się jest ceniony w świecie sztuki Teatr Uliczny. Nie bez kozery piszemy to hasło z dużej litery. Teatr Uliczny ma bowiem liczną, uznaną  reprezentację stałych grup teatralnych działających na całym świecie. Równie też dużo festiwali, które choć organizowane wielokrotnie w celu stworzenia kolejnej atrakcji turystycznej, stają się jednak miejscem konfrontacji sztuki, i ludzi ją tworzących. To w następstwie pracuje na rzecz podnoszenia wartości artystycznej kolejnych dzieł i w rezultacie z pokazów jarmarcznych połykaczy ognia powstają fascynujące spektakle teatru ognia, niosąc w sobie wielki ładunek emocji, idei, ważnych przesłań czy uczyć. Oczywiście nie tylko teatr ognia, ale to akurat jest dobry przykład, gdyż właśnie z takich cyrkowych pokazów rodziły się pierwsze Teatry Uliczne przez duże T.

Nie mamy zamiaru pisać tu o teatrze ulicznym. Potraktowaliśmy go jednak jako wstęp do zastanowienia się nad sztuką odkrywaną na współczesnych jarmarkach. Bo czymże innym jak nie nowożytnym jarmarkiem są Galerie handlowe.

             Oto tam w rozległych pasażach Galerii handlowej, gdzieś pomiędzy chińskim barem, a sklepem z elegancką bielizną, nagle stykamy się z teatrem lub innym przejawem sztuki i czy chcemy czy nie, musimy się o nią otrzeć. I tak jak ów połykacz ognia ongiś na dawnym jarmarku tak i dziś ta sztuka ma zadanie czysto komercyjne. Dzieci, które chcąc nie chcąc, ciągniemy na zakupy tu mogą odsapnąć, uciec na chwile od rzeczywistości gonitwy po sklepach i nie są już tak męczące. Rodzic, który na chwilę zatrzyma się ze swoją pociechą, spojrzy dłużej na wystawę pobliskiego sklepu, i za tydzień, kiedy będą mu potrzebne majtki będzie wiedział gdzie ma pójść. Można by jeszcze przez chwilę podawać przykłady korzyści, a i tak nie zamkniemy ich długiej listy tym bardziej, że nie o nią chodzi tylko o sztukę.

            Bo mimo komercjalizacji wszystkiego sztuka pozostaje sztuką. I tylko od artystów zależy z jakim jej obrazem zetkną się goście galerii. Mówię tu o wszystkich artystach, tych od malowania twarzy również. Bo i w tym rzemiośle artystycznym oczekiwania gości z biegiem czasu urosły i dziś twarze w galeriach malują absolwenci akademii sztuk pięknych. Na szczudłach chodzą artyści z teatralnych grup ulicznych, a fakirami i magikami są cenieni artyści estrady i cyrku.

            Sztuka powstająca na potrzeby prezentacji jej w Galerii handlowej to zupełnie nowy trend. Ma, a nawet musi mieć swoją własną specyfikę. Twórcy pracujący nad jej powstaniem muszą brać pod uwagę charakter miejsca i widowni, inaczej ich praca idzie na marne i sztuka nie zostanie odebrana przez widza do którego była adresowana. A przecież o to chodzi artystom. Widz ma płakać, wzruszać się i śmiać, zadumać się, zastanowić, albo zezłościć dokładnie wtedy kiedy chce tego artysta. Nie ważne jaki temat poruszamy, ale pragniemy go tak podać widzom aby został przez nich dostrzeżony i zapamiętany.

            Czy to możliwe w tym pędzącym świecie? W galerii przez którą setki, a może nawet tysiące ludzi przebiega z torbami i uwieszonymi na rękawie dziećmi. Jeszcze tego nie wiemy, ale wciąż szukamy i pracujemy nad odpowiedzią. Pewni jesteśmy jednego – musimy to odkryć. Znaleźć taki wyraz sztuki oferowanej w galerii handlowej, który dotrze do widzów tak jakby przeszli przez teatr, operę, czy wystawę malarstwa. Musimy ich poruszyć tu, bo to jest nasza nowa scena, nasze współczesne miejsce kontaktu z widzem.

            Trzeba pamiętać o tym, że sztuka nie jest i nigdy nie będzie źródłem dochodu. Ona ma nas utrzymać dlatego, że jest potrzebna zwykłym ludziom nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. I osiągamy to w tatrze, w operze i balecie. Malarze i graficy sprzedają swoje obrazy. Wypracowaliśmy to przez lata, my artyści, choć nie jeden z nas przechodził całe życie w jednej parze butów. Teraz jednak musimy zrobić kolejny mały krok. Przekroczyć pewną barierę i zacząć myśleć o nowej scenie w artystycznym kontekście. Poznać ją i pokochać bo nie ma wątpliwości, że czeka nas tam wiele lat twórczej i satysfakcjonującej pracy.

            Począwszy od najmniej istotnego pracownika agencji artystycznych organizujących takie spotkania, a skończywszy na artystach z najwyższej półki, wszyscy musimy zapomnieć, że to Galeria Handlowa. Bo to dla nas jest nowa scena. Musimy nauczyć się z nią myśleć. To nie zaczęło się dzisiaj. Już przecież od ponad dwudziestu lat jesteśmy jak ci jarmarczni połykacze ognia. Już to miejsce badamy i zaprzyjaźniamy się z nim. Już mamy lepsze lub gorsze patenty na nasze spektakle, które są połączeniem festynu, teatru i koncertu. Mamy jakieś doświadczenie i jest nas wielu. Może wreszcie usankcjonujmy naszą pracę. Zaczniemy się spotykać. Wymieniać się doświadczeniami, poznawać się. Stwórzmy festiwal grup z galerii i nie czekajmy setek lat by powstały pierwsze prawdziwe spektakle Teatru z Galerii pisanego przez duże T.